Już wkrótce nasza Nadia przyjmie po raz pierwszy Komunię Świętą. To oznacza, że tematy związane z Eucharystią pojawiają się u nas w różnych kontekstach i wykorzystujemy rozmaite okazje, by ją do tego wydarzenia przygotować. Nie inaczej było podczas naszej rodzinnej wyprawy do Rzymu. Odwiedziny każdego kościoła prowokowały nas do różnych rozmów na temat wiary. W Bazylice Świętego Krzyża Jerozolimskiego uwagę naszej córy przykuł inny niż w pozostałych kościołach konfesjonał. Otóż na końcu głównej nawy, po lewej stronie od wejścia znajdował się przeszklony, mały pokój z dwoma krzesłami. Choć sama od lat spowiadam się mniej więcej w takich warunkach, to akurat do tego wchodziłabym raczej niechętnie, bo mnie osobiście skojarzył się z jakąś pokazową celą więzienną. Nadii jednak podobało się, że to „takie otwarte miejsce spotkania”. Stałyśmy sobie przez chwilę przed tym „pokojem spowiedzi” i cichutko rozmawiałyśmy o tym, w jak różnych warunkach można się spowiadać i o tym, jak różne mogą być potrzeby ludzi przychodzących do spowiedzi.
Pomyślałam wtedy, że na pewno wykorzystam ten konfesjonał na swoim insta i wyciągnęłam aparat, by zrobić zdjęcie. W tym samym momencie główną nawą płynęła kilkunastoosobowa grupa turystów (chyba z Niemiec). Wszyscy jak jeden mąż zatrzymali się przy nas, a następnie obfotografowali ów pokoik spowiedzi, któremu się przyglądałyśmy z córką. Owszem, rozglądali się przy tym niepewnie w poszukiwaniu jakiejś tabliczki informacyjnej, która by im wyjaśniła, dlaczego te dwie kobitki stoją i podziwiają pomieszczenie z dwoma krzesłami, ale nikt z nich nie chciał najwyraźniej zakłócać naszej kontemplacji, więc na wszelki wypadek zrobili fotoreportaż i być może jakiś przewodnik zachodził potem w głowę, co im ma na ten temat powiedzieć 😉 Dla mnie był to doskonały pretekst, by porozmawiać z dziećmi m.in. o tym, jak smartfony zmieniają naszą umiejętność uważnego obserwowania świata. Ale też, że podróże kształcą. Nieustająco i czasem w zaskakujących kontekstach 😉 Kto wie, może ktoś z tej niemieckiej grupy pomyślał potem o sakramencie pojednania trochę dłużej niż trwa kliknięcie w aparat?