Dlaczego nie obejrzę „Dojrzewania”

Małe post scriptum do mojego felietonu o dyskusjach dotyczących „Dojrzewania”. Jest kilka powodów, dla których nie obejrzałam ani nie obejrzę tego serialu, choć za pewne rację mają ci, którzy twierdzą, że jest to film wartościowy i doskonale „zrobiony”. Ale:

1. Nie mam Netfliksa, tv ani dostępu do żadnej videoplatformy – jest to więc pierwszy powód, ba, nawet – można rzec – dość zasadnicza przyczyna:-) choć całkowicie powiązana z punktem nr 2.

2. Nie oglądam seriali/tv i jest to mój świadomy wybór. Jestem przekonana, że zaakceptowanie, że każde powołanie czy pasja wiążą się z jakąś stratą (rezygnacją z czegoś), daje dużo pokoju serca. Czas to bardzo ograniczony zasób i wiem, że nie upchnę w mojej dobie wszystkiego, co bym chciała. Zatem, skoro przede wszystkim realizuję się jako żona, mama i katoliczka, a moja głowa i serce odpoczywa przy modlitwie, czytaniu i muzykowaniu, to to zawsze będzie mój priorytet. Już dawno temu pogodziłam się z tym, że nie można mieć wszystkiego, a życie blisko Pana Boga, sprawia, że codziennie staję nie tyle przed dylematami „dobre-złe”, co „świetne – kapitalne”. Zatem, mówiąc: „Nie będę oglądać jakiegoś filmu czy serialu” – nie oceniam tych, którzy uwielbiają kino, po prostu wypełniam swój czas obcowaniem z inną sztuką. I sama walczę z pokusą namawiania innych, by pozachwycali się ze mną np. „Laeta Mundus” Adama Bałdycha.

3. Wybór życia bez współczesnego kina/telewizji jest też dla mnie jakąś formą ascezy, którą praktykuję i która pomaga mi zrobić więcej miejsca dla Pana Boga i pielęgnować wewnętrzny pokój. W czasach nadobfitości wrażeń, w której przyszło nam żyć, przykładam dużą wagę do tego, czym się karmię i zauważyłam, że kinematografia (sztuki wizualne) podkręcają moje emocje na taki poziom, że potem trudno mi smakować to, co naturalne, zwyczajne, prozaiczne. Świadomość, że nie muszę wszystkiego zobaczyć ani doświadczyć na własnej skórze daje mi poczucie wolności.
4. Nie jest też tak, że zupełnie nic a nic nie oglądam. „Prostą historię” Lyncha czy „Dźwięki muzyki” Wise’a oglądałam w życiu kilka razy 😉 „Dojrzewanie” dotyka jednak tematu przemocy i to przemocy wśród najmłodszych. Widzę ją bardzo wyraźnie w życiu moich dzieci i boli mnie ona w sposób wystarczająco dotkliwy. Nie potrzebuję kolejnej historii, by się nad nią pochylić. I nie chodzi o zamykanie oczu na to, co nas otacza, ale o to, że znam siebie i swoje granice. Wiem, jak bardzo jestem wrażliwa na sztukę i że taka, zwłaszcza profesjonalnie „zaserwowana” historia, będzie wracać do mnie jak bumerang – w dźwiękach, w obrazach, w sytuacjach. Będzie mnie boleć latami i odzywać się przy każdej relacji z krzywd, dramatów i konfliktów w życiu moich dzieci. Czy tego potrzebuję? Nie. „Dosyć ma dzień swojej biedy” (Mt 6,34). Czasem po prostu trzeba potrafić się na tym zatrzymać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *