Gdybym musiała wybrać tylko jedną książkę, którą mogłabym zabrać na bezludną wyspę, bez wątpienia byłoby to Pismo Święte. W końcu to Księga Życia i na pewno bym w niej ratunek znalazła. Ze Słowem Bożym staram się spotykać każdego dnia i nieustannie zadziwia mnie, jak Ono jest żywe i skuteczne. Dzień zaczynam więc od lektury Biblii.
Ale czytam też i inne pozycje. Nałogowo, wszędzie i zwykle kilka książek naraz. Uważam, że matkom na porodówce powinno się do wyprawki wkładać kindla. Jestem przekonana, że odsetek karmiących piersią wzrósłby znacząco 😉 Choć oczywiście ja z tych, którzy koniec końców wolą czuć ciężar, zapach i smak (a jakże!) wolumenu 😉 Co nie znaczy, że nie doceniam alternatyw 🙂
Zgadzam się, że żyjemy w czasach, w których nie warto czytać dobrych książek. Trzeba czytać tylko te Bardzo Dobre, bo i tak nie zdołamy się ze wszystkimi zaznajomić 🙂 Zapraszam więc na mojego instagrama 🙂 To tam pokazuję, co czytam aktualnie – dla siebie, dla rodziny i z dzieciakami 🙂
A w tamtym roku przeczytałam poniższe pozycje 🙂
Arcybiskup Grzegorz Ryś „Stworzeni na nowo” – nie mogłam dostać lepszego prezentu na tegoroczny Wielki Post. Już po pierwszych dwóch rozdziałach jestem pewna, że ta książka wejdzie do mojego obowiązkowego kanonu lektur wielkopostnych (zaraz obok „Rekolekcji….”) 🙂
Adam Szustak „Spowiedź” – z ojcem Szustakiem mam tak, że choćbym nawet chciała, to nie jestem w stanie śledzić na bieżąco jego owocnej obecności w internetach. Cieszę się więc, że niektóre youtubowe serie doczekują się wydań książkowych. Dla mnie taka lektura we własnym tempie przynosi nierzadko zaskakujące owoce. W tej książce szczególnie ważne okazały się dla mnie fragmenty mówiące o spowiedzi … Judasza!
Stanisław Barańczak „Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej” – nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, ale kiedy czytam eseje i felietony Barańczaka z lat 70-tych i 80-tych XX wieku dotyczące szeroko rozumianej kultury popularnej, to nie mogę się oprzeć, że są one przerażająco aktualne i dziś. Fascynująca lektura. Polecam.
Jacek Dehnel „Najdziwniejsze” – od kiedy przeczytałam „Lalę”, jestem wierną fanką prozy Dehnela. Tym razem jednak sięgnęłam po jego poezję. I jeżeli ktoś z Was chce poobcować z pięknem współczesnej polszczyzny, niech śmiało bierze i czyta. Najbardziej poruszył mnie wiersz „St. Wyspiański, karton do witraża Bóg Ojciec”, choć jest w tym tomiku także kilka króciutkich opowiastek, które również mnie bardzo wzruszyły (np. „Negatyw”).
Janusz Korczak „Prawo dziecka do szacunku” – o Korczaku mówi się dość często, zwłaszcza na chrześcijańskich blogach parentingowych, ale złapałam się na tym, że nigdy nie czytałam jego pism pedagogicznych „w oryginale”. Chciałam więc sięgnąć do tekstu źródłowego. I cóż. Nie zawiodłam się. Niewspółczesna polszczyzna wcale nie przeszkodziła mi skonstatować, że ten Człowiek rzeczywiście wyprzedzał swoją epokę, a jego pełne szacunku do godności każdego człowieka podejście – jest na wskroś chrześcijańskie.
Szymon Hołownia „Maryja. Matka rodziny wielodzietnej” – oby więcej takich książek, które pokazując Maryję, opowiadają przede wszystkim o Jej Synu! Przeczytałam jednym tchem!
Kardynał Konrad Krajewski „Zapach Boga” – jakoś podskórnie czuję, że będzie to Książka Roku 2020 🙂 Mimo iż wiele z zawartych w publikacji homilii już znałam, to ich zebranie w jednym miejscu sprawia, że po lekturze czuję się, jak po gorącej kąpieli. Szczęśliwa, zrelaksowana i z nowymi siłami. Właściwie nie ma kartki, na której nie postawiłabym sobie jakiegoś wykrzyknika. Na pewno będę do niej wracać.
Brat Marek w rozmowie z Piotrem Żyłką „Bóg. Cisza. Prostota” – żałuję, że nie miałam tej lektury w ręce zanim Spotkanie Taize odbyło się we Wrocławiu. Pięknie przybliża duchowość tej wspólnoty i pomaga zatęsknić za głębszym spotkaniem z Bogiem. Najbardziej jednak ujęły mnie fragmenty, w których brat Marek przedstawia historię ruchu i jego fundamentalne założenia.
Monika Piątkowska, Leszek Talko „Survival, czyli jak zachować maniery w epoce fejsbuka” – skusiła mnie okładka, treść rozczarowała. Pewnie dlatego, że miałam zbyt duże oczekiwania. Napisana ze swadą i – być może – nawet bardzo zabawnie, ale jak ktoś nie śledzi na bieżąco świata mediów, to mógł napotkać na ścianę hermetycznego języka. Ja w każdym razie zbyt wielu fragmentów nie byłam w stanie „zajarzyć”.
Mitch Albom „Zaklinacz czasu” – jeśli je chcę się zrelaksować, a mieć poczucie, że przeczytałam coś wartościowego, to książki Mitcha Alboma są jednym z moich pewniaków. Ta nieco filozoficzna opowiastka, której bohaterem jest Czas, pięknie pokazuje, jak wielkim jest on błogosławieństwem i dlaczego nie warto się z nim ścigać.
abp Grzegorz Ryś „Moc wiary” – z arcybiskupem Rysiem zazwyczaj kończę dzień. Nie dlatego, żeby mnie usypiał ;), ale dlatego, że Jego poruszające rozważania Słowa Bożego pomagają złapać oddech i spojrzeć na swoje życie z szerszej perspektywy. Po „Mocy Słowa” każda kolejna strona upewnia mnie, że tej książki na pewno się ze swojej biblioteczki nie pozbędę.
papież Franciszek i Przyjaciele „Dzielenie się mądrością czasu” – świetna lektura, nie do czytania na raz. Proste, krótkie historie z życia starszych ludzi z całego świata i dobitny komentarz Proroka naszych czasów. Całość inspiruje do kompletnie nieoczywistych rozważań.
Kamil Baluk, Wacław Krupiński „Wodecki. Tak mi wyszło” – ciekawa, choć – jak dla mnie – zaskakująco smutna książka o genialnym polskim muzyku. Zbudowana na dwugłosie (w pierwszej części reportaż „o”, w drugiej autobioraficzny wywiad-rzeka) wciąga i przenosi nas do niesamowitego świata, w którym, by zostać gwiazdą, trzeba było naprawdę potrafić grać i śpiewać.
Alfonso Aguilo „Wychowywać uczucia” – mieszkanie pod jednym dachem z roczniakiem, trzylatką i pięciolatkiem sprawia, że nieustannie znajdujemy się na etapie jakiegoś kryzysu/skoku rozwojowego 🙂 Emocje kipią i wrzą, a my momentami czujemy się wobec nich bezradni. Właśnie dlatego sięgam po tego typu książki. Czy ta konkretnie uspokaja? Na pewno pomaga porządkować własne myśli, a to już coś, prawda?
Remigiusz Mróz „Oskarżenie” – był czas, że lubiłam kryminały. Teraz też od czasu do czasu po nie sięgam, ale kiedy człowiek zrobi sobie prawdziwy post od wulgarnych i przygnębiających treści, to nad taką książką jak ta niestety się męczy. Choć miłośnikom gatunku spokojnie mogę polecić, bo akcja dzieje się wartko, a Mróz to nie Martin, więc zapowiada się, że główni bohaterowie dożyją do ostatniej strony 😉
Adam Szustak OP „Garnek strachu” – zdecydowanie bardziej wolę czytać niż oglądać filmiki na Youtubie 😉 Więc cieszę się, że „lekcje Gedeona” mogłam przyswoić sobie we własnym tempie. Czy pokonałam własne lęki? Nie. Ale kolejny raz przypomniałam sobie, jak Wielką Miłością obdarza Pan Bóg każdego z nas. A to myślę najlepszy sposób, by coś konkretnego w swoim życiu zmienić.
s. Małgorzata Chmielewska „Sposób na cholernie szczęśliwe życie” – właściwie chyba nie ma w tym wywiadzie-rzece strony, na której nie zaznaczyłabym jakiegoś zdania, które mnie poruszyło. Niedościgniony wzór, wspaniała i piękna kobieta, pełna mądrości, którą ewidentnie czerpie nieustannie u Źródła.
Szymon Hołownia „Boskie zwierzęta” – fascynująca, napisana z pasją i znawstwem książka, która przypomina nam – katolikom – że wszelkie boskie stworzenie powinniśmy kochać, a nie tylko nad nim panować. Mocny przyczynek, by sześć razy zastanowić się nad listą zakupów przed wyjściem do sklepu.
Monika Staszewska „Bez lęku” – wywiad z położną i doradczynią laktacyjną, który czekał aż do niego dorosnę. Pełna spokoju narracja, która porusza nie tyle tematy związane z narodzinami i wychowaniem dziecka, ale z życiową drogą i powołaniem. Jest tu i o lęku, i o cierpieniu, i o stracie, i o samotności. Inspirujący!
abp Grzegorz Ryś „Rekolekcje. Modlitwa, post, jałmużna” – od kilku lat to mój nieodłączny towarzysz podczas Wielkiego Postu. Przenikliwe i nieustannie zmuszające do zmiany konferencje i medytacje. Nie do przecenienia.
Teresa Torańska „Smoleńsk” – dziennikarstwo Pani Torańskiej jest dla mnie zawsze przykładem rzetelności i wysokiej kultury osobistej. Ta książka oddaje głos wszystkim stronom, które ucierpiały podczas tej wielkiej tragedii. A Autorka nie komentuje, nie ocenia, tylko pozwala snuć własne wnioski czytelnikowi. Wspaniała, przygotowana z wielkim taktem i szacunkiem dla ofiar pozycja.
Adam Szustak OP „Targ zamknięty” – jeżeli chcesz wiedzieć, jaki jest sens cierpienia i skąd się biorą nieszczęścia na świecie, to w tej książce NIE znajdziesz na to odpowiedzi. Za to podsuwa wiele ciekawych intuicji i refleksji, jak sobie z bólem radzi chrześcijaństwo i gdzie jest Bóg, gdy człowiek myśli, że go nie ma.
Papież Franciszek „Księga ognia” – papieskie komentarze zebrane podczas różnych okazji i do różnych fragmentów Pisma Świętego pokazują w prosty i dosadny sposób, jak żywe, dopasowane do naszych pragnień i tęsknot i jak skuteczne jest Słowo Boże dziś. Prawdziwy ogień.
Grzegorz Kramer SJ „Bóg jest dobry” – świetna książka, która oprócz tego, że niesie mnóstwo budujących treści i w piękny sposób przypomina ważną prawdę, pokazuje także, jak dobrze, że są na świecie redaktorzy i korektorzy 😉 Docenią to ci, którzy zaglądają na bloga ojca Grzegorza 😉
Kasia Nosowska „A ja żem jej powiedziała” – słodko-gorzka, dająca do myślenia lektura, która zwłaszcza nam, katolikom, może pokazać, gdzie trzeba we współczesnym świecie (też) miłość nieść. O zwątpieniach, bólach, deprechach, trudnym dzieciństwie, toksycznych relacjach, a nade wszystko o szukaniu sposobów, jak się im nie dać.
Agnieszka Stein „Nowe wychowanie seksualne” – w dobie dyskusji na Wiadomy Temat warto sięgać do źródeł innych niż internety 🙂 O tej książce będzie więcej w osobnym wpisie, bo myślę, że warta jest szczególnej uwagi.
Olga Tokarczuk „Bieguni” – kiedy po ogłoszeniu decyzji Komitetu Noblowskiego usłyszałam, że w księgarniach zabrakło książek naszej noblistki, uśmiechnęłam się po nosem, że to kolejny powód, by dopisać plusik na koncie mojego kochanego kindla 🙂 „Bieguni” – fascynujący.
Michał Rusinek, Aneta Załazińska „Jak się dogadać” – no cóż poradzić, kiedy widzę „Rusinek” na okładce, kupuję w ciemno. Bo wiem, że rzecz będzie o języku napisana tak, że nie raz i nie dwa wzbudzę radość w tramwaju, wybuchając śmiechem przy jej lekturze. Tak też było i tym razem.
Steven Pinker „Nowe oświecenie” – wciągająca, momentami zaskakująca lektura, pobudzająca do myślenia i zmierzenia się z trudnymi tematami oscylującymi wokół takich pytań, jak: czy ideały humanizmu się wyczerpały, czy postęp prowadzi nas do zagłady. Mocno racjonalna, krytyczna (również wobec wiary), napisana z typową dla amerykańskich popularyzatorów nauki swadą – bez żargonu i nadęcia.
Leon Knabit OSB „Slow life” – przyznam, że trochę mnie ta lektura rozczarowała, ale to chyba dlatego, że miałam ogromne wobec niej oczekiwania. Książka złożona z rozmów (nie – wywiadów), więc wiele zależy od rozmówców. Czyta się ją niespiesznie i niespiesznie wracają z niej przemyślenia. Więc rzeczywiście slow.
ks. Krzysztof Grzywocz „W duchu i przyjaźni” – miałam wielkie szczęście poznać ks. Grzywocza osobiście. Gdy czytałam ten zbiór pamiątkowych konferencji, poruszających kwestie m.in. uczuć, wartości czy sztuki słuchania, w głowie niemal słyszałam jego spokojny, stonowany głos. Bardzo brakuje mi tego głosu w obecnych debatach. Jak to dobrze, że zostawił tak ogromną spuściznę, z której możemy czerpać.
Mariusz Szczygieł „Nie ma” – chylę czoła przed talentem obserwacji i ujmowania rzeczywistości w piękne słowa. Mistrzostwo po prostu.
Jerzy Stuhr, ks. Andrzej Luter „Myśmy się uodpornili” – nieco zawiodłam się tą książką, ale jeżeli ktoś jest fanem kina – na pewno będzie zachwycony. Bo to piękna, intelektualna dysputa dwóch fascynatów. Mnie po prostu brakuje wiedzy, by wyłapać wszystkie niuanse ich rozmowy. Takie są skutki filmowej ignorancji. Ale leczyć się z tego nie zamierzam 😉