Dekalog językiem pozytywu

Jezus mówi: Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości (J 15,10) Po czym poznać, że moja miłość czerpie z Jego Miłości? Kluczem są przykazania.

Usłyszałam niedawno na kazaniu ciekawe zadanie, jakie pewien ksiądz zadał kandydatom do bierzmowania. Bardzo mi się ono spodobało: opowiedz o dekalogu językiem dobrych rad, rad, które są kluczem do życia szczęśliwego i pełnego błogosławieństwa. Idąc tym tropem, mogę powiedzieć, że trwam w Miłości Chrystusowej, gdy

1. to Pan Bóg jest rzeczywiście na pierwszym miejscu w moim życiu.

2/3. szanuję to, co święte: Jego Imię i dni Mu poświęcone

4. kocham i szanuję swoich rodziców

5. szanuję życie i dbam o zdrowie (swoje i innych)

6. jestem wierna w zobowiązaniach i uczciwa wobec bliźnich

7. szanuję własność innych

8. z miłością i w prawdzie traktuję innych

9. dbam o czystość moich myśli

10. umiem cieszyć się szczęściem innych.

Przygotowujemy córkę do pierwszej komunii i od kilku tygodni, jak mantra, powtarzamy jej, że dekalog to drogowskaz do dobrego, spełnionego życia już tu na ziemi. Takie ćwiczenie z werbalizowania przykazań w języku pozytywu jest w tym kontekście kapitalną pomocą w codziennym rachunku sumienia. A owocem tej praktyki jest wrażliwsze, czulsze na Boże podszepty serce.

Refleksji nad tym, co Bóg człowiekowi próbuje powiedzieć, naprawdę nigdy dość.

2 thoughts on “Dekalog językiem pozytywu

  1. Kapitalne! Tak bardzo nam tego potrzeba. Pamiętam sprzed lat, jak jeden z ojców dominikanów mówił na rekolekcjach: wyobraźcie sobie świat, w którym wszyscy przestrzegają przykazań. Jaki to byłby piękny świat! Tak, nie zniknąłby ból (niekiedy przeogromny ból), związany z sprawami od ludzi niezależnymi, jak choroby (choć i tych mniej, bo na wiele z nich, jako ludzkość, zapracowaliśmy), ale mam nieśmiałe przypuszczenie, że i ten nieusuwalny ból byłby choć odrobinę mniejszy, przy wsparciu innych ludzi.
    No i ile czasu byśmy zyskaliśmy, nie tracąc go… na grzeszenie. Swoją drogą, odnoszę wrażenie, że największym pożeraczem czasu jest „skromniutkie”, ostatnie przykazanie. I sformułowanie go językiem pozytywów uważam za szczególnie cenne. Takie to proste… i takie trudne w wykonaniu!

  2. Świetna przeróbka – lepsza od oryginału, co jest rzadkością.
    Prawdziwy problem tkwi jednak nie w Dekalogu, lecz jego interpretacji oraz tendencji do wykorzystywania go jako bata wobec słabszych.
    Np. dziecko nie czczące rodziców grzeszy, ma się z tego spowiadać i pokutować. A co w przypadku, gdy ci rodzice są źli lub przynajmniej bardzo głupi? W dodatku owo czczenie jest mylone z posłuszeństwem – a rodzice też są ludźmi i mogą nie mieć racji.
    To samo jest z pozostałymi.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *