Czy starość może urzekać? Może. Ręka w górę, kto choć raz nie wzruszył się widokiem przytulonej, starszej pary spacerującej w parku. Niestety, starsi ludzie bywają też ignorowani i poniżani. Spychani na margines społeczeństwa. Wyśmiewani. Choć chyba najczęściej – po prostu zapominani w codziennej gonitwie. A mnie ten etap życia fascynuje. Także zawodowo. Dlaczego?
Natura i jej nieuchronność
To będzie oczywiście truizm, ale czasami zapominamy o tym, że starzeć zaczynamy się od momentu urodzenia. W tak zwanej „sile wieku” traktujemy ten etap życia trochę po macoszemu – obserwujemy naszych starszych bliskich, żyjemy w sieci społecznych relacji, dążymy do upragnionej emerytury, ale często (zbyt często!) staramy się refleksję o starości zepchnąć gdzieś na granice świadomości. Mniej więcej w okolice archipelagu Jakoś To Będzie 😉 A przecież – jak to ładnie ujął historyk medycyny Heinrich Schipperges – „Starości nikt nikomu nie zabierze”. To po prostu natura. Wierzę, że Pan Bóg nieprzypadkowo tak wymyślił sobie cykl życia człowieka i chciałabym dobrze zrozumieć sens tego etapu. Po co? By jak najlepiej wykorzystywać potencjał, który w nim ukrył i przeżywać go zgodnie z Jego zamysłem. Nie jest przecież znowu aż tak trudno zrozumieć, po co wymyślił starość (w przeciwieństwie do komarów, moli i kleszczy…). Ale i tak wiele jej aspektów pozostaje dla mnie tajemnicą. A to kusi, by je zgłębić.
Starość i pytania
Niesamowite jest to, jak dynamicznie pojęcie starości się zmienia. W samych tylko naukach społecznych, a tym w wolnych chwilach poświęcam swój czas, definicji starości jest tyle, co autorów. Dzieje się tak, gdyż na przestrzeni wieków na postrzeganie starości wpływają m.in. czynniki kulturowe, cywilizacyjne, historyczne i ekonomiczne . W swojej definicji starości i starzenia zwraca na to uwagę między innymi Mark Gorman, który podkreśla, że chociaż starzenie się jest procesem biologicznym, cechującym się własną dynamiką i pozostającym w dużym stopniu poza ludzką kontrolą, to jednak nie można zapominać, że każde społeczeństwo nadaje mu swój specyficzny sens (w tym kontekście naprawdę warto zapoznać się z dwutomową „Historią starości” autorstwa Georges’a Minois’a i Jean-Pierre’a Bois’a). Zupełnie inaczej osoby starsze postrzegane są w kulturze Dalekiego Wschodu, zupełnie inaczej w USA, a jeszcze inaczej w Europie. Jeśli jeszcze nałożymy na to zmiany kulturowo-historyczne, jakich doświadczamy w czasie, to tworzy nam się prawdziwa społeczna Amazonka do penetracji. Bo tak właściwie to kiedy zaczyna się starość? Czy przy przejściu na emeryturę – jak to się dla uproszczenia zazwyczaj zakłada – czy może wtedy, gdy dana osoba subiektywnie poczuje się stara? Każda odpowiedź przynosi nowe pytania i nowe trudności w naukowym opisie rzeczywistości. A to jest coś, co w rozwoju nauki społecznej jest dla mnie ogromnie sexy;)
Szycie na miarę
Wiadomo, że teoria bez praktyki jest jak pilot bez baterii. Cieszę się zatem, że w swojej zawodowej praktyce raz po raz mogę pracować z osobami starszymi i dla nich. To, czego do tej pory nauczyłam się w tej branży, to to, że nie można osądzać po pozorach (za fasadą jowialnego Dziadka Zdzisia może kryć się głęboka depresja), trzeba nieustannie ćwiczyć swoją kreatywność (bo ile osób starszych, tyle potrzeb i charakterów, a lawirowanie między nimi wymaga mnóstwa pokory i cierpliwości). A! I nieustannie upewniam się, że uśmiech i aktywne słuchanie to – zwłaszcza w zakresie usług – najlepsza recepta na sukces. Niezależnie od tego, że dzisiejsze babcie są zupełnie inne niż babcie naszych babć. Być może niektórym praca z osobami starszymi może wydawać się pełna rutyny. Nic bardziej mylnego. Jeżeli chcesz to robić, musisz być gotowy na to, by przygotowywać niejednorodne strategie działania i maksymalnie wykorzystywać swoją wyobraźnię. A przy tym nie oczekiwać, że Twoi seniorzy będą się podręcznikowo zachowywać. To bogactwo różnorodności (i mam tu na myśli zarówno aspekty pozytywne, jak i negatywne), które wnosi w nasze życie starość, to doskonała gwarancja tego, że w życiu nie będzie miejsca na nudę i marazm. Oczywiście, jeśli sami do tego nie dopuścimy (ach, ten „nieszczęsny dar wolności” – jak pisał ks. Tischner).
Srebrna gospodarka
Starość to przyszłość każdego z nas. I wierzę, że także dobry pomysł na zaistnienie w biznesie. Raczkujące w Polsce technologie dedykowane osobom starszym, pojawianie się nowych usług (i to nie tylko takich związanych z teleopieką czy rozwojem sektora prywatnych ubezpieczeń społecznych, lecz także kulturalnych i społecznych) czy dynamicznie zmieniający się profil seniora-konsumenta to szansa na zarobek i doskonała pożywka dla kreatywności (por. np. to opracowanie) . A jeśli dołożymy do tego jeszcze promowanie w Unii Europejskiej koncepcji aktywnego starzenia, spory wachlarz możliwości dofinansowania działań w tym aspekcie i nieubłagane prognozy demograficzne, to koncepcja tzw. silver economy przestaje się jawić jako fatamorgana, tylko w perspektywie dekady nabierze realnych kształtów na naszym rodzimym podwórku. Czyż to nie ekscytujące?
Recepta na deficyty naszego pokolenia
Bez wątpienia starość niesie ze sobą wiele ograniczeń. Nie zmieni tego ani rozwój nowych technologii, ani zmiany społeczne, jakich doświadczamy wraz z wydłużaniem średniej wieku życia. Ten etap ma jednak swoje niewątpliwe zalety, które otwierają nowe perspektywy. Umiejętność dostrzegania i nazywania świata wartości, możliwość czerpania z bogactwa wspomnień i doświadczeń oraz … czas na to, by się nim dzielić – już od jakiegoś czasu można zaobserwować trend, w którym docenia się te atuty. Dlatego nie potrafię postrzegać starości wyłącznie w perspektywie zagrożeń i problemów. Wiem, że ten etap niesie ze sobą recepty na deficyty współczesności. Ale – jak to często z Bożym darem – żeby go przyjąć, to trzeba go najpierw zrozumieć.
// Zdjęcie tytułowe na stronie głównej pochodzi z serwisu Pixabay.com