Poznajcie Babcię Stasię

To moje ulubione zdjęcie, na którym jestem z Babcią Stasią.

Tak, tak. Ten uroczy, nadąsany pulpecik, jako żywo przypominający moją własną, rodzoną córkę, to ja:) A ta korpulenta Kobieta, z cienką kreską czerwonych ust i stylizacją godną Alexis z „Dynastii” (na ówczesne czasy, zdjęcie pochodzi z lat 80-tych ubiegłego stulecia) to moja kochana Babcia Stasia.

W grudniu minęło 16 lat od Jej śmierci. Szesnaście lat to spory kawałek historii. Można urodzić się, zwiedzić parę kontynentów, zakochać i odkochać tuzin razy, ba, nawet szkołę skończyć 😉 Ta mnogość wspomnień sprawia, że coraz trudniej przypomnieć sobie zapach, wygląd czy głos kochanego człowieka. Ale „trudniej” nie jest przepaścią, a górą, którą zawsze można próbować zdobyć. Więc próbujmy.

Kalendarium

Babcia Stasia urodziła się 3 stycznia 1930 r. jako pierwsze z dzieci Józefy i Wojciecha. Był to rok, w którym po raz pierwszy udało się przejechać samochodem z silnikiem diesla z Idianapolis do Nowego Jorku (nic więc dziwnego, że Babcia Stasia jako jedna z pierwszych osób w naszej wiosce zdobyła prawo jazdy. To na pewno nie był przypadek ;)). W 1930 r. Clayde Tombaugh odkrył też Pluton, w Ameryce zaczęto sprzedawać mrożonki, Konstantynopol stał się Stambułem, a pogrążona w kryzysie gospodarczym Polska podpisała wraz z Litwą, Łotwą, Estonią, ZSRS i Rumunią deklarację wyrzeczenia się wojny jako środka rozwiązywania konfliktów.

Dzisiaj, kiedy zerkam w kalendarium, dociera do mnie bolesna świadomość, że nigdy nie wykorzystałam szansy, by wypytać Babcię o jej dzieciństwo i młodość. A przecież przypadło ono na „ciekawe” i „nieszczęsne” czasy. Czy Babcia pamiętała Piłsudskiego? Czy miała dostęp do radia, które wtedy na potęgę otwierało w Polsce rozgłośnie? Jak przeżyła wojnę? Jacy byli Jej Rodzice? Jak wyglądała jej dziecięca codzienność? W głowie tłucze mi się mnóstwo pytań, ale w odpowiedzi znajduje w niej tylko kilka, niejasnych zdań, urywki wspomnień usłyszane mimochodem… Smutno mi, że nie miałam w sobie wystarczająco dużo ciekawości i wytrwałości,  by tę Jej Historię próbować poznać.

Taka Margaret Thatcher

Babcia w moim sercu na zawsze pozostanie dziarską, zdecydowaną, zaradną kobietą, która lubiła się śmiać i nie przepadała za tymi, którzy mieli odmienne zdanie od niej 😉 Była z natury prostolinijna i nie owijała swojego zdania w bawełnę. W dużej mierze samotnie – bo takie były czasy i dziadek sporo pracował za granicą – wychowała dwóch urwisów (z których jeden to mój Tato). I do końca swojego życia trzymała pantofel wysoko nad „swoimi” mężczyznami.

Z zawodu była krawcową, ale przy maszynie (pięknym, pomarańczowo-zielonym Kohlerze) oglądałam ją stosunkowo rzadko. W moich wspomnieniach częściej widzę ją za ladą w sklepie Gminnej Spółdzielni (czyli w tzw. Ge eSie ;)), jak sięga do pudeł z cukierkami i daje mi ich garść do wyciągniętej dłoni. A najczęściej przypominam ją sobie w kuchni, przy dużym, prostym stole, gdzie, sprawnie machając drutami, plotła wełniane swetry.

Sceny znane, fabuła niestety nie do końca

Cieszę się, że mimo upływu tylu lat od Jej śmierci, wciąż potrafię przypomnieć sobie miękką, ciepłą skórę na Jej twarzy i mocne, szerokie ramiona, gdy mnie przytulała. I kojący zapach wełny i kremu nivea. Słyszę jej gardłowy chichot, gdy próbowała oszukiwać grając w remika i gniewne pomruki na Dziadka Franka, gdy ją zirytował. Pamiętam wiele scen, którymi pewnie będę się tu jeszcze kiedyś dzielić. Ale boli mnie, że nie znam tego filmu w całości.

Nigdy nie zapytałam Babci, co było dla niej ważne, o czym marzyła i kto był jej przyjacielem. Dzisiaj tego bardzo żałuję. W mojej pamięci pozostanie pewnie z jednej strony Żelazną Damą, która potrafiła stawiać na swoim, nie bała się wyzwań, gotowała tłusty rosół i szarpała mi włosy, czesząc warkocze. A z drugiej strony była też Tą Ciepłą, serdeczną Babcią, która swojej jedynej wnuczce na każdym kroku próbowała uchylić Nieba. Zawsze będę Bogu wdzięczna za dar Jej życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *