Kochane Babcie, Kochani Dziadkowie,
w ciągu niespełna dwóch lat odeszliście wszyscy – mam nadzieję – do Nieba. Ufam, że właśnie tam teraz toczycie swoje ważkie dysputy, zgodnie nucicie psalmy albo po prostu milczycie i z troską, do której tak się przyzwyczaiłam – doglądacie nas, tu na Ziemi.
Wiem, że jesteście Tam szczęśliwi. Co nie znaczy, że za Wami nie tęsknię. Za czułymi gestami, typowymi przywarami, tonem głosu – po prostu za Waszą obecnością. A nawet nie tyle za obecnością, co za świadomością, że jesteście, że w każdej chwili mogę do Was zadzwonić, napisać, podejść. Za Waszą radością, gdy wpadałam na te „przysłowiowe” pięć minut i za spokojem, którego mogłam przy Was zaznać. Choć przecież ancymonki z Was wszystkich były, nie ma co kryć;)
Z zamiarem tego miejsca w sieci nosiłam się już od wielu miesięcy. Ale ciągle nie miałam wystarczających sił ani czasu, by zacząć. Aż w końcu zirytowałam się sama na siebie i zmotywowałam do działania. Przecież chodzi o to, by podjąć jakąś decyzję i się starać. Napisać pierwsze słowa. Każdy, choćby najmniejszy krok, to już będzie jakaś mała cegiełka, która nada pamięci jakiś realny kształt. Prawda?
Więc zaczynam. I kolejny raz w życiu dziękuję Wam. Znowu mnie do czegoś zainspirowaliście. Oby do większego Dobra.
Kocham Was nieustająco,
Agata