Nie czuję się patriotką. Na pewno nie wtedy, kiedy patriotyzm utożsamia się z nacjonalizmem, a w retoryce ludzi, którzy nazywają się „prawdziwymi Polakami”, dominuje ton agresywny, wykluczający. Moja ojczyzna jest w niebie, co nie znaczy, że ta ziemska, nie ma dla mnie znaczenia.
Kocham Polskę
Jeżdżąc po świecie, nieraz myślę o wdzięczności Panu Bogu, za to, że urodziłam się w takim a nie innym kraju. Pięknym, bogatym, wolnym, z fascynującą historią, kulturą i przyrodą. Nie raz, nie dwa przychodziło mi do głowy, że naprawdę jako społeczeństwo powinniśmy się zrzucać i wysyłać naszych rządzących w taką np. roczną objazdówkę po świecie, zanim zaczną ustanawiać nam prawa, po to, by nie tylko zobaczyli, jak kapitalne, a nierzadko banalne rozwiązania mogą sprawić, że życie społeczeństwa będzie lepsze, ale także, by dostrzegali, jak wiele mamy i potrafili to pielęgnować, doceniać i rozwijać.
Polska mnie zachwyca, a jej los jest dla mnie ważny. Skoro Pan Bóg zaplanował, że urodzę się tutaj, w takiej a nie innej rodzinie, to ufam, że moim zadaniem jest w pierwszej kolejności dbać o ten kawałek ziemi. Tam, gdzie mogę, staram się dokładać cegiełkę, by mój kraj, moje miasto, moją wieś zmieniać na lepsze. Nie muszę składać wielkich ofiar (na szczęście!). Wystarczy, że przestrzegam prawa i zasad społecznych, próbuję integrować i jednoczyć środowisko, w którym przyszło mi pracować, działać w postawie służby i miłości bliźniego (każdego!). Chodzę na wybory. Wszystkie. Te ogólnonarodowe i te lokalne. Te w przedszkolach i te w spółdzielni.
Twój głos się liczy
Od dobrych kilku lat nie jest mi obca myśl, że „nie mam na kogo głosować”. Znam bardzo dobrze smak rozczarowania, frustracji, żalu, zażenowania naszymi politykami różnych szczebli. Ale nie zmienia to faktu, że jako człowiek wiary, staram się być równocześnie człowiekiem nadziei.
Wiem, że nie wszyscy politycy są źli i wiem, że nie można przyjmować za prawdę objawioną tego, co jest nam przekazywane w mediach. Wiem, że przy wyborach trzeba kierować się własnym rozsądkiem i sumieniem, i wierzę, że prędzej czy później na naszej scenie politycznej pojawią się tacy politycy, o których w podręcznikach powiemy, że byli prawdziwymi mężami (lub żonami ;)) stanu. Którzy będą działać tak, by społeczeństwo łączyć i wydobywać z nas to, co najpiękniejsze, a nie to, co małe. Być może tacy politycy już są na listach wyborczych, ale nie widzimy ich na pierwszych stronach gazet (bo zamiast „robić pi-ar” po prostu pracują na rzecz swojej społeczności)? A może to Ty jesteś tym człowiekiem, o którym będzie się mówić, że naprawdę służy swojemu krajowi i jego obywatelom?
W niedzielę pójdę do wyborów i zagłosuję – nie na listę, a na człowieka. Wiem, wiem, zasady głosowania są takie, a nie inne i w praktyce poprę daną partię lub koalicję. No cóż. Takie mamy reguły i chyba nikt nie ma złudzeń, że demokracja jest idealna. Ale Pan Jezus uczy mnie szacunku do prawa i ustalonych reguł, a w podejmowanych wyborach każe kierować się fundamentalną zasadą miłości. Szukam więc na listach tych kandydatów, o których wiem, że swoją pracą, wysiłkami, zaangażowaniem działają na rzecz innych. Którzy nie tyle o wartościach chrześcijańskich mówią, co STARAJĄ się nimi żyć. Nie oczekuję od nich świętości. Raczej otwartości na drugiego człowieka, szacunku wobec prawa, pokory wobec złożoności świata i … kultury osobistej (a jakże!).
Jestem katoliczką, jestem więc człowiekiem nadziei 🙂 Wierzę, że mój głos ma znaczenie.
//Zdjęcie tytułowe na stronie głównej pochodzi z serwisu Pixabay.com