Historia zaczyna się tak. Jedziemy sobie pełni wrażeń (umówmy się, każdy wyjazd, gdy masz dojechać na określoną godzinę z czwórką małych dzieci, to istna kopalnia wrażeń) na Weekend Pełen Łaski. Udało się zapanować nad pierwszymi objawami choroby lokomocyjnej jednego, zaklajstrować bananem głód drugiego, uspokoić rozpacz po zostawieniu w domu ukochanego ludzika lego (najukochańszego w tym momencie,…Continue reading Dobre na święta, choć bez lukru – rzecz o płycie „Nielukrowana”